czwartek, 7 stycznia 2010

Zdezerterowałam dzisiaj z histologii, uznałam że mogę to zrobić a nie chciałam sobie robić niepotrzebnego bagna niezdaną wejściówką przed przyszłotygodniowym mega kolokwium. Jak cię nie ma i masz odpowiednie zwolnienie, to wejściówka automatycznie jest zaliczana. I tak można 2 razy w semestrze.

Rach ciach ciach, powoli wyczuwam w powietrzu zbliżającą się sesyję. Ale straszna ona tylko z nazwy w tym semestrze jest, bardziej już trzęsę portkami przed letnią. Oj, i to bardzo. A zaliczyć mam zamiar wszystko w pierwszym terminie, moje wakacje zbyt idealnie się zapowiadają, żeby psuć je sobie wizją kampanii wrześniowej.

Jeśli uda się zakombinować, to w następnym tygodniu (tzn nie tym co teraz będzie, a w jeszcze następnym) będziemy mieli 3 kolokwia z biochemii (jedno z puryn i pirymidyn, jedno z lipidów - oba jednego dnia, a potem 2 dni później wykładowe, czyli w sumie taki sam zakres, tylko na 20 punktów).

A potem na narty.

1 komentarz:

  1. Taa... Skąd ja to znam...
    Co prawda z zajęć nie uciekłem, ale teraz powinienem do kolokwium się przygotowywać, a nie blogi czytać. ;)
    Powodzenia na sesji.

    OdpowiedzUsuń